Raty 0% to nierzadko dla klienta, pretekst do większych zakupów niż on sam zakładał na początku. Skoro nie płacimy dodatkowych odsetek dla banku, to dlaczego nie mielibyśmy kupić większego telewizora, dodatkowych akcesoriów czy przedłużonej gwarancji? Duże sklepy i sieci handlowe doskonale zdają sobie sprawę z tego faktu, zwiększając tym samym sprzedaż swojego asortymentu. Raty bez oprocentowania wydają się sytuacją wręcz idealną dla klienta, który nie ponosi dodatkowych kosztów za zakup rozłożony w czasie. Przegranymi w tej sytuacji wydają się sklep i bank. Na pierwszy rzut oka, wszystko wygląda idealnie — ale czy tak jest naprawdę? Cóż, gdyby tak było, nie powstałby ten tekst.
Czy raty w sklepie to kredyt?
Rodzice zawsze powtarzali mi, że w życiu nie ma nic za darmo. W szczególności, jeśli chodzi o kredyty. Tak, dobrze przeczytałeś — zakup sprzętu na raty to nic innego jak kredyt wzięty w banku. Działa na takich samych zasadach jak każdy kredyt konsumencki. Sklep pełni tylko rolę pośrednika między klientem a bankiem, podobnie jest z dodatkowym ubezpieczeniem, gdzie sklep pośredniczy między ubezpieczycielem a klientem — więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Za każdy poprawny wniosek i zaakceptowane raty sprzedawcy otrzymują prowizję, co akurat nikogo nie powinno specjalnie dziwić.
Jak działają raty 0%?
Raty są bardzo często wliczone w cenę towaru. Jeśli w danym sklepie jest promocja na raty 0% na wybrany model telewizora, warto przemyśleć decyzję o zakupie i porównać cenę w innym sklepie. Może się okazać, że inny sprzedawca za gotówkę oferuję ten sam w model tańszy nawet o 200 złotych. Skąd takie różnice? Bardzo prawdopodobne, że sieć handlowa podpisała umowę z producentem sprzętu na jego promocję. Dlatego też, jeżeli dostaniesz informację, że sklep oferuję raty bez oprocentowania na konkretny model, powinna zapalić Ci się już lampka ostrzegawcza.
Sklep wlicza dodatkową marżę w cenę towaru, która oferowana na raty wydaje się dla klienta atrakcyjniejsza. Niestety, po prostej matematyce możemy dojść do zgoła odmiennego wniosku. Oczywiście nie należy wykluczać sytuacji, w której ten sam produkt jest dostępny w innym sklepie w takiej samej lub podobnej cenie. Dzieje się tak z tego względu na to, że sklep otrzymuje rabat od hurtowni za zakup większej ilości towaru. W ten sposób może sprzedawać go w takiej samej cenie jak konkurencja, nakładając większą marżę i tym samym zwiększając zyski.
Sklepy traktują raty jako sposób na to, aby poprawić wyniki sprzedażowe. Działa to w ten sposób, że często w tym przypadku wykorzystywany jest aspekt psychologiczny. Dlaczego klient ma nie dobrać jakichś dodatkowych akcesoriów czy ubezpieczenia, jeśli dodatkowo wyniesie go to tylko 10 zł miesięcznie do raty? Handlem rządzi psychologia, o czym pisałem już tutaj. Dzięki temu sprzedawca jest nam w stanie sprzedać do kredytu nawet te produkty, których nie kupilibyśmy, biorąc towar za gotówkę.
Nie kupuj na raty, czegoś, czego i tak nie kupiłbyś za gotówkę — i tak przecież musisz za to zapłacić.
Na co zwracać szczególną uwagę przy ratach 0%?
Przede wszystkim, należy zwracać uwagę na ubezpieczenia kredytu. W teorii takie ubezpieczenie ma chronić nasz kredyt w przypadku gdy nie będziemy w stanie go spłacać np. przez utratę pracy lub pobyt w szpitalu. W praktyce z naszych rat 0% robi się 20%. Sprzedawcy w sklepach stacjonarnych, często stosują praktykę utwierdzania klienta w przekonaniu, że bank wymaga ubezpieczenia do podpisania umowy ratalnej. Absolutnie jest to NIEPRAWDA, ponieważ samo ubezpieczenie jest dobrowolne.
Zdarza się także, że aby otrzymać zgodę na raty bez oprocentowania od banku, będziemy musieli podpisać dodatkową umowę na kartę kredytową. Oczywiście, taka karta to dodatkowy koszt generowany przez jej prowadzenie. Jest też duże prawdopodobieństwo, że mając taką kartę, po prostu z niej będziemy korzystać, zwiększając swoje zadłużenie w banku. Karta kredytowa to słaby pomysł przy ratach.
Sprzedawcy także często stosują zagrywkę, która ma na celu sprawdzenie, czy klient dostanie zgodę od banku na raty 0%. Oczywiście, sprzedawca tego fizycznie nie sprawdza, informując tym samym klienta o negatywnej odpowiedzi ze strony banku. Zdarza się także, że aby zmniejszyć koszty rat musi dobrać ubezpieczenie sprzętu, co tak naprawdę generuje dodatkowe koszty.
Zawsze należy zapytać sprzedawcę o RRSO. RRSO to nic innego jak rzeczywista roczna stopa oprocentowania — jeśli raty są naprawdę 0%, to musi ona wynosić 0%. Jeśli sprzedawca nie chce udzielić nam informacji na ten temat, RRSO znajdziesz zawsze w warunkach umowy.
Podsumowanie — czy warto brać na raty 0%?
Przede wszystkim nie dajmy się zwariować — zakup zawsze trzeba przemyśleć. Przed podjęciem decyzji, warto poprosić o symulację rat i na podstawie RRSO, sprawdzić, czy nie bardziej opłacalnym wyjściem byłoby wzięcie kredytu bezpośrednio w banku na dany sprzęt bądź po prostu zakup za gotówkę. Należy zawsze pamiętać, że jeśli zdecydujemy się już na raty, należy je spłacać zgodnie z umową, aby nie mieć żadnych nieprzyjemnych historii z windykacją długu.
A co Ty sądzisz o ratach 0% – czy sklepy powinny w taki sposób zachęcać klienta do zakupów, czy jednak takie praktyki powinny być zakazane? Chętnie przeczytam twoje zdanie na ten temat w komentarzu.
Pingback: Jak dostać pożyczkę, czyli o tym, na co warto zwrócić uwagę.()